sobota, 26 stycznia 2013

1. Cel: Być jak legenda!

Czołem!
To jest mój pierwszy fanfick w karierze.
Tak samo jak i pierwszy blog.
Liczę na to, że odkurzenie tematyki DB spowoduje drobne odświeżenie w opowiadaniach fanowskich z działu m&a.
Zapraszam.
Pozdrawiam
Paweł a ka Dark Side of Myself :)




Słoneczny poranek zastał dwóch wędrowców na piaszczystej drodze w środku lasu. Obaj byli ubrani w czarne płaszcze sięgające do kostek z kapturami zakrywającymi im niemal całe twarze. Ich sylwetki jasno wskazywały na to, iż obaj podróżnicy byli mężczyznami. Jeden z nich był o ponad głowę wyższy od swojego towarzysza i niósł na plecach bagaż dwóch osób, zaś niższy z mężczyzn trzymał w rękach nieduże drewniane pudełko. Wokół panowała cisza, którą zakłócały jedynie odgłosy wszelakich mieszkańców lasu. Wędrowcy poruszali się szybko, co jakiś czas o czymś dyskutując.
- Mistrzu, opowiedz mi jeszcze raz o Turnieju Sztuk Walki Tenkaichi Budokai! Proszę, proszę, proszę! - Mówił z ekscytacją w głosie większy z nich. Energiczny głos świadczył o jego młodym wieku.
- Ech... opowiadałem ci o tym już z dziesięć razy - Odparł mu towarzysz. Mocny głos mężczyzny zawierał w sobie lata mądrości i siły. Mimo tempa w jakim się poruszali, oddychał spokojnie i mówił powoli. Wydawało się nawet, że to on ustala taki rytm podróży. Spojrzał na młodszego kompana, który nazywał go Mistrzem, pokręcił głową wzdychając ze zrezygnowaniem i podjął wypowiedź - Musisz wiedzieć, że turniej ten ma daleko sięgające tradycje. Odbywa się raz w roku, by wyłonić najsilniejszego wojownika na świecie. Dawno temu, gdy jeszcze mnie nie było na świecie, na tej macie mierzyli się ze sobą bogowie w ludzkich skórach. Ich epickie starcia zapierały dech w piersiach wszystkim widzom. Przeciwnicy drżeli na ich widok. Najsilniejszy z nich wszystkich był Goku, jednak każdy bał się nieprzewidywalnego Vegety. Oprócz nich byli także: Gohan i Goten - synowie Goku, Trunks - syn Vegety oraz Nameczanin Piccolo. Posągi dwóch pierwszych stoją przed wejściem na arenę...
- Wow! Chcę je zobaczyć! Chcę walczyć z najsilniejszymi1 - Uczeń uderzył pięścią w otwartą dłoń i z niekrytym entuzjazmem krzyknął - Wygram Tenkaichi Budokai i stanę się tak silny, jak legendarny Goku!
Będziesz, chłopcze, czuję to - pomyślał starszy mężczyzna.
- Dlaczego nie możemy polecieć? Byłoby szybciej i zdążyłbym się najeść - Rzucił zakapturzony chłopak, a chwilę później na potwierdzenie jego słów zaczął głośno warczeć jego brzuch. Obaj mężczyźni zaczęli się śmiać.
Dwie godziny później obaj mężczyźni stali w tłumie ludzi zmierzających na turniej. Wiele osób przypatrywało się im i szeptało między sobą na ich temat.
Bo kto normalny w takim upale nakłada na siebie czarny płaszcz i ukrywa oblicze przed światem?
Wysoki młodzieniec od dziesięciu minut tkwił przed bramą i gapił się z otwartymi ustami na dziesięciometrowe pomniki z granitu.
Rzeźby przedstawiały dwóch wojowników. Ten po prawej stronie miał burzę włosów odstających we wszystkich kierunkach. Pogodna twarz z wiecznym uśmiechem zapewne wielu osobom dodawała otuchy, tak samo jak uniesiony w górę kciuk uwiecznionego w takiej pozie bohatera. Grupy przybyszów, szczególnie dzieci, chciało mieć zdjęcie z owym posągiem.
Goku - pomyślał chłopak przypominając sobie słowa Mistrza. Spojrzał na uwiecznioną w skale sylwetkę drugiego bohatera. Równie dobrze zbudowany, co Goku, mężczyzna. Stojące na sztorc włosy tworzyły zakola na głowie wojownika. Czujne oczy patrzyły na każdego z pogardą. Cyniczny uśmiech na twarzy i złączone przed klatką piersiową ręce dopełniały obrazu legendy.
Dumny Vegeta. Właśnie takiego cię widziałem, gdy Mistrz opowiadał o tobie. Podobnie o tobie, Goku.
- Chodź, chłopcze. - usłyszał głos mężczyzny szarpiącego za lewy rękaw jego płaszcza. - Oni stąd nie odejdą.
Wyższy i młodszy mężczyzna kiwnął głową, po czym obaj ruszyli z rzeką ludzi w stronę wejścia.
Nagle niższy z nich zatrzymał się.
- Jednak zmieniłem zdanie. Pójdę cię zapisać, a ty idź za tamten mur. Mam przeczucie, że taki spacer przyda ci się - Powiedział wskazując na wschód. Zanim towarzysz zdążył otworzyć usta, jego już nie było.
Cały Mistrz. On ma zawsze racje. - Powiedział do siebie w myślach i ruszył we wskazanym kierunku.
Mur ciągnął się przez około pięćset metrów i był wysoki przynajmniej na pięć.
Gdy mężczyzna dotarł do miejsca, w którym ściana skręcała, usłyszał głośny krzyk. Przyśpieszył kroku i zobaczył pięciu chłopaków otaczających kogoś.
- Czego tu szukasz, dziwolągu?! - Zapytał jeden z nich, gdy ten zbliżył się na pięć metrów. Był to łysy nastolatek, dość dobrze zbudowany. Podobnie jak jego towarzysze, miał na sobie fioletowe kimono z żółtym pasem.
Zakapturzony nie odpowiedział w milczeniu przyglądając się sytuacji. Wszyscy zwrócili się w jego kierunku. Zza nich wybiegła niska brunetka o jasnej cerze, ubrana w biały strój do walki z wyszytym na piersi znakiem swojej szkoły. Musiała być ładna, jednak teraz jej twarz szpeciła rozcięta warga i spuchnięte prawe oko. Jej ciemne oko wpatrywało się w widoczną dolną część twarzy nieznajomego.
- Wstydźcie się. Pięciu na jedną? Co powiecie na mały sparing ze mną? - Jego usta wykrzywiły się w uśmiechu.
Pięciu chłopaków rzuciło się na obcego. Pierwszy z nich zaatakował wysokim kopniakiem na szyję, którego przeciwnik nawet nie zablokował. Stał w miejscu cały czas uśmiechając się. Odepchnął chłopaka jedną ręką, by po chwili odpowiedzieć frontalnym kopnięciem na brzuch. Następnie uchylał się przed kolejnymi ciosami przeciwników.
- Tylko na tyle was stać? - Zapytał ziewając teatralnie - Moja kolej.
Wskoczył między przeciwników z niezwykłą szybkością i gracją. Płaszcz zatrzepotał, gdy obrotowe kopnięcie ścięło z nóg jednego z nastolatków w fioletowym kimonie. Sparował trzy uderzenia, by kolanem odebrać chęć do walki kolejnemu z nich. Trafiony chłopak padł na trawę, kurczowo trzymając się za brzuch. Nieznajomy przeskoczył nad próbującym trafić go łysym chłopakiem i silnym ciosem sierpowym prawej ręki sprawił, że przedostatni z nich padł nieprzytomny prawie metr dalej.
- Ty... jak śmiech tak traktować uczniów Tonga Wielkiego Byka! Zapłacisz mi za to!
Łysy wojownik z okrzykiem na ustach rzucił się na przeciwnika. Jego pięść bez przeszkód przecięła powietrze i trafiła zakapturzonego prosto w czoło.
- Naiwny - usłyszał zanim stracił przytomność po serii ciosów tak szybkich, że jego oko nie zdołało ich zarejestrować.
Kilka sekund później nieznajomy stanął przed dziewczyną opartą o mur.
- Jesteś cała? - Zapytał skryty pod płaszczem chłopak. Pomimo walki z kilkoma przeciwnikami nawet nie miał zadyszki.
- Dałabym sobie z nimi radę! Po co się wtrącałeś?! - Warknęła w odpowiedzi dziewczyna.
- Jasne, jasne. - Odpowiedział jej. W jego głosie była wyczuwalna drwina. - Może każdemu z osobna tak, ale nie wszystkim na raz. Za co ci to zrobili?
Brunetka wzdrygnęła się czując na sobie jego czujne spojrzenie jego niewidocznych oczu. Westchnęła i rzuciła krótkie.
- Konkurencja. Boją się, bo wiedzą, że tam bym im dokopała. - Wskazała palcem w stronę muru i będącej za nim areny. - Tak w ogóle, to kim ty jesteś? - Powiedziała już spokojniej. - Ja jestem Yuki ze szkoły Herculesa. - Przedstawiła się, dumnie wypinając pierś.
- Mitsau... uczeń Mistrza. - Odparł niepewnie po dłuższej chwili chłopak.
- Którego?
- Mojego! Mistrz to Mistrz! Wychował mnie, uczył, mieszkam z nim, to mój Mistrz! - Krzyczał oburzony.
- Ma jakieś imię? - Zapytała zaciekawiona dziewczyna obserwując z uśmiechem jego reakcje.
- Mistrz. Do zobaczenia na macie, Yuki ze szkoły Herculesa. - Zakończył odchodząc. Gdy brunetka zamrugała oczami zaskoczona jego słowami, mężczyzny już nie było.

***
Debiut wykonany.
Napisałem go dzisiaj w około dwie-trzy godzinki.
Cztery kartki a4 moim koślawym pismem.
Jaka będzie reakcja?
Liczę na jakiekolwiek komentarze :)   

22 komentarze:

  1. Jesteś niesamowity:* uwielbiam czytać Twoje prace... Domyśl się kto stoi za tym komentarzem^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj w świecie blogów, Pawelski!
    Początki bywają zawsze trudne, ale jest dobrze!
    Na całe szczęście będziesz zajmował się inną tematyką, niż my. ;)
    Powodzenia, Ziomuś!
    Świt
    PS Nie zapomnij do Nas zaglądać. Dobska&Świt zawsze zapraszają! :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Łał! Mój blog tutaj się znalazł :ooo
    Zdziwiło mnie to że Ci się mój blog podoba : )

    Blog super, opowiadanie jest okeyy : )

    Pozdrawiam i życzę dużo weny, oraz zapraszam do siebie stworzenibyzycrazem.blogspot.com ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam, oj tam :)
      Jestem "starym" (no nie takim starym, jeszcze ostatnie pół roku ostatniego -naście w życiu mi zostało) fanem HP, więc dlaczego nie miałoby się spodobać? Jestem aktualnie na 11 rozdziale, więc jak tylko skończę czytać dostępną całość, to postaram się dać wyczerpujący komentarz :)

      Również pozdrawiam i życzę weny ;)

      Usuń
  4. Swego czasu bardzo lubiłem Dragon Balla(Nawiasem mówiąc moim ulubionym bohaterem był Gohan, a nie Goku, nie wiem dlaczego...Tak jakoś po prostu... Mam inny gust), jednak po jakimś czasie monotonna historia tegoż Anime odepchnęła mnie od niego tak samo jak niedawno od Bleacha.

    Cóż mogę napisać, zaciekawiłeś mnie. Zasiałeś w pierwszym rozdziale ziarno tajemniczości które pewnie później wykiełkuje. Ciekawie zrobiłeś nie podając od razu opisu głównego bohatera, bo chyba mogę tego zakapturzonego gościa tak nazwać... (tylko za dużo w naszych opowiadaniach tych czarnych płaszczów xD)

    To jest pierwszy blog typu DB który mi się spodobał jak i W ogóle który zacznę regularnie odwiedzać. Czekam na nowy rozdział.

    Pozdrawiam i życzę natchnienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czarne płaszcze pojawiają się wszędzie ostatnio (szczególnie w czerwone chmurki) ;D Zgadłeś to, że jegomość będzie głównym bohaterem. Ja nie miałem okazji spotkać się z jakimkolwiek blogiem z DB, więc ciężko mi mówić/pisać o takowych.

      Również pozdrawiam i życzę weny cierpliwie czekając na rozdział 5.

      Usuń
  5. Witaj!

    Kurcze, nigdy nie byłam jakąś szczególną fanką DB, ale to i owo w mojej głowie zostało ;)

    Przeczytałam ten rozdział i stwierdzić śmiem, że mi się podoba! Zaintrygował mnie Twój pomysł stworzenia tego opowiadania, gdyż wpadnięcie na opowiadanie o takiej tematyce jest bardzo, bardzo rzadkie! W dodatku opowiadania pisanego przez faceta ;]
    Do rzeczy.
    Dialogi, dialogi.. A gdzież są cudowne opisy, których tutaj tak brak? Opowiadania bazują na opisach przyrody, zachowań, sytuacji itp.. Nie myśl, że mi się nie podoba i, że jestem straszną zrzędą! Nie, wcale nie ;] Po prostu brak mi, przynajmniej mi, opisów.
    Wracając do dialogów. Jest ich strasznie dużo i powiem Ci, że wyszły naturalnie. Zalicza się na plus ^^
    Bohaterzy są pierwszorzędni, nie do podrobienia. Co idzie na drugi plus.
    Błędów nie wyłapałam, a i stylistyka jest taka jak być powinna. Czyli bardzo dobra. Piszesz płynnie, nie gubisz akcji. Ogólnie, podoba mi się.
    Bardzo duże wrażenie na mnie wywarło to opowiadanie, dlatego zdecydowanie będę tutaj zaglądać co jakiś czas ;] Zastanawiam się tylko, czy tę historię doprowadzisz do końca? Miejmy nadzieję, że szybko nie zrezygnujesz. Opowiadanie rozpoczęło się dobrym pierwszym rozdziałem i szkoda, abyś je porzucił. No nic, trzymam kciuki!

    Przepraszam, jeżeli uraziłam!
    Powodzenia w pisaniu i pozdrawiam:)
    Liley

    Ps. Mógłbyś wyłączyć tę moderację komentarzy? Diabelstwo strasznie irytuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zacznę od końca Twojego komentarza: Nie, nie uraziłaś mnie, Boże broń! Każde wskazanie mi błędu/krytyka działa na mnie motywująco, naprawdę. :)

      Wiem, że opisy nie są moją mocną stroną, ale zobaczysz, będzie ich jeszcze sporo - a przynajmniej powinno. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko fakt, że pisałem ten rozdział... na kolanie, dosłownie.

      Cieszę się, że się spodobało. Nie mam zamiaru rezygnować, bo fabuła w głowie wybiega mi na kilka rozdziałów do przodu, ograniczają mnie za to: wena i studia (Teraz mam przerwę 2 tygodnie, to coś powinienem napisać nowego)

      Również pozdrawiam i życzę powodzenia w pisaniu.
      Później zajrzę do Ciebie :)

      A i owszem, zaraz wyłączę to szatańskie dzieło, które mi też zalazło za skórę.

      Usuń
  6. Po pierwsze, dziękuję za niezwykle wyczerpujący komentarz u mnie. Od tego muszę zacząć. Teraz wezmę w obroty Twój rozdział.

    Primo: ZA KRÓTKI! Cztery strony bazgrolenia to takie 1,5 Worda. Sama wiem doskonale, że muszę napisać przynajmniej sześć stron rękopisu, aby było to przyzwoitej długości, a piszę całkiem drobno. Taka długość nadaje się na prologi, wystarczająco, aby zaciekawić. Ja wolę jednak dłuższe formy.

    Segundo: Świetnie zacząłeś narrację pod względem opisów, potem jednak była równia pochyła w dół. Mam wrażenie, jakbyś się spieszył i nie do końca wykorzystał swoje wszystkie możliwości. Natomiast opis walki był dobry. Zrozumiała wszystko i nie wlókł się w nieskończoność, wychwalając zalety bohatera.

    Tercero: Postacie są naturalne, podoba mi się dziecięcy entuzjazm głównego bohatera (?), tj. większego w płaszczu. Mistrz tajemniczy, przypominający dobrego dziadka. Świetne!
    No i pewna siebie ponad miarę dziewczyna, której uratował tyłek, ta cała Yuki. Wykreowana na zbyt pewną siebie, jednak twardo stąpająca po ziemi.Lubię ją. Wyczuwam, że odegra jakąś rolę w Twoim przedstawieniu.

    Cuatro: Szablon jest fe! Jestem straszliwą perfekcjonistką jeśli chodzi o grafikę i razi mnie po prostu. Masz bałagan na blogu, który zniechęca. Myślę, że dużo więcej osób czytałoby Twoja historię gdybyś podrasował estetykę bloga. Przy okazji lubię jak robi się akapity, ale to taki szczegół.

    Pozdrawiam i odpiszę Ci za chwilkę na Twój komentarz u siebie.
    Jasne Słoneczko z hogwart-wolf

    OdpowiedzUsuń
  7. PW!
    Dawaj coś nowego, ino szybko!
    Pozdrowienia ze śpiących już Dolinek.

    :)))

    OdpowiedzUsuń
  8. na serio nawalę ci tych komentarzy xd
    Rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ohayo.
    Nie znalazłam zakładki SPAM, więc zostaje mi jedynie przedstawić się tutaj. Przyznaję się, że przeczytałabym twego bloga, jeśli tylko miałabym pojęcie o Dragon Ball, a że jest ono zerowe, byłoby z tym ciężko.
    No, ale do rzeczy. Prowadzę dwa blogi, może któryś cię zainteresuje?

    http://uchiha-kyodai.blogspot.com/
    http://kin-z-otogakure.blogspot.com/
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam super genialny pomysł, podaj mi maila to cię będę informować o rozdziałach, które się pojawiają. Bo tu cisza. Musisz dodać w końcu ten kolejny rozdział, bo obiecujesz mi go od jakiegoś miesiąca :))

    OdpowiedzUsuń
  11. Widzę, że nie trafiłeś jeszcze do mnie! A jest nowy rozdział i jest dużo Gabrycha!
    Pozdrawiam
    JS z hogwart-wolf

    OdpowiedzUsuń
  12. Mam zaszczyt zaprosić Cie na nowy rozdział na hogwart-wolf :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Mam zaszczyt cię zaprosić na swojego drugiego bloga: zycie-too-gra.blogspot.com

    Cieszę się, że żyjesz! Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział!

    Całuję,
    Marna (Lilian Sole)

    OdpowiedzUsuń
  14. Zostałeś przeze mnie nominowany do nagrody Libster Award.
    http://hogwart-wolf.blogspot.com/p/libster-award.html
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. Cóż mogę napisać...."Klasyk" ;DDD
    Czytałem Twoje poprzednie prace ale to jest dla mnie coś mega-mocnego xDD

    OdpowiedzUsuń
  16. bardzo miło udało Ci się utrzymać w klimacie DB początek troszkę tajemniczy. Popracuj jeszcze troszkę nad formą i będzie już wgl zaj*bioza :DD

    OdpowiedzUsuń
  17. Rzuciło mi się w oko wcześniej, że Vegeta wystąpi nie tyko jako pomnik, więc póki co zacieram ręce i lecę dalej! Wskazałabym kilka błędów przy zapisie dialogów, ale mam świadomość, że to było pisane 4 lata temu, zapewne się sporo zmieniło, więc bardziej szczegółówy komentarz jebne jak doczytam najnowszy part, ale nie da się ukryć, że zaciekawiasz. Ze jest wszystko budowane naturalnie, postacie, sceny. Ciekawy ten mistrz. Mistrz to Mistrz ;D Dobre.

    OdpowiedzUsuń
  18. Przez długi czas miałam podlinkowane to opko na swoim blogu, aż w końcu powróciłam raz jeszcze, by zacząć je czytać.
    Powiem, że prolog mnie zaciekawił. Lubię motyw akcji odgrywanej w tym samym uniwersum, jednak w innych czasach.
    Jeśli chodzi o styl pisania, bardzo przypadł mi do gustu, chociaż wyłapałam kilka powtórzeń i chyba w jakimś miejscu brak przecinka, ale to takie drobnostki, które nie ujmują uroku tej pracy.
    Dzisiejszego dnia już raczej dalej nie poczytam, bo późno, a jutro wczesne wstawanie i 12 godzin pracy, ale wrócę tu na sto procent.

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Sasame Ka z Ministerstwo Szablonów